Zrozumieć adenomiozę – kobiecą chorobę podobną do endometriozy

Kobieta trzymająca się za brzuch

Jakie mogą być objawy adenomiozy? Co może ulepszyć jej diagnostykę i leczenie? Ustalili to naukowcy z Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN.

Do niedawna uważano, że jeśli kobieta ma problem z intensywnym krwawieniem miesiączkowym, płodnością lub bólami okołomenstruacyjnymi, to „taka jest jej uroda”. Dziś wiadomo, że mogą to być skutki mniej znanej choroby – adenomiozy. Publikacja naukowa na ten temat ukazała się w czasopiśmie „Journal of Clinical Medicine”.

Adenomioza – mniej znana forma endometriozy

Adenomioza jest chorobą estrogenozależną, zbliżona do endometriozy. – W przypadku endometriozy tkanki endometrium, czyli błony śluzowej wewnątrz macicy, nieprawidłowo przedostają się do innych miejsc w organizmie m.in. jelit. Przy adenomiozie te tkanki lokują się w mięśniu macicy – tłumaczy autorka badań dr n. med. Maria Sztachelska z Zakładu Biologii i Patologii Rozrodu Człowieka IRZiBŻ PAN w Olsztynie.

Główne objawy adenomiozy to bardzo obfite krwawienie miesiączkowe, bóle okołomenstruacyjne i podczas stosunku, pogrubienie ścian macicy w obrazie USG. Do innych oznak należą problemy z niepłodnością, ogólne złe samopoczucie, a także skłonność do anemii.

Dokładny mechanizm powstawania adenomiozy nie jest jeszcze znany. Jak podkreśla dr Sztachelska, jedną z teorii jest występowanie nadmiernej aktywności skurczowej macicy. Dochodzi przez to do mikrourazów i tkanki błony śluzowej wewnątrz macicy zamiast złuszczać się na zewnątrz (podczas miesiączki) wnikają do środka tej ściany.

(Nie)zbędny estrogen

Adenomioza jest chorobą estrogenozależną. Oznacza to, że estrogeny są kluczowymi hormonami napędzającymi jej wzrost.

– W naszych badaniach chcieliśmy określić profil receptorów hormonów i wykazaliśmy obecność wszystkich jądrowych i błonowych receptorów estrogenowych i progesteronowych. Podejrzewamy, że w przypadku adenomiozy mechanizm powstawania choroby jest najprawdopodobniej związany z ekspresją receptora estrogenowego beta, która nie występuje w prawidłowym endometrium – wskazuje badaczka.

Badania wykazały również, że adenomioza jest w stanie sama napędzać swój rozwój. Dzieje się tak ponieważ jej tkanki same wytwarzają estradiol (aktywny biologicznie estrogen). To z kolei sprzyja proliferacji, czyli namnażaniu komórek. – Ponadto, adenomioza wytwarza też prolaktynę, która hamuje apoptozę, czyli proces destrukcji komórek. To wszystko zwiększa żywotność adonemiozy i dlatego jej całkowite wyleczenie jest wciąż wyzwaniem – podkreśla Maria Sztachelska.

Terapia celowana i lepsza diagnostyka

Obecnie adenomiozę można leczy dwoma sposobami. Pierwszy to leczenie radykalne, operacyjne. – Drugą możliwością, często stosowaną po dokonanym zabiegu, jest leczenie farmakologiczne. Obecnie terapia najczęściej polega na zastosowaniu leków antagonistycznych GnRH, które hamują produkcję estradiolu. Nie można jednak ich stosować w nieskończoność, ponieważ estradiol jest kobiecie niezbędny. Wpływa m.in. na skórę, włosy, paznokcie, czy samopoczucie. Nasze wcześniejsze badania dotyczące biologii endometriozy wskazują, że terapia antagonistą GnRH w połączeniu z estradiolem może być stosowana długotrwale i ma dobre efekty. Obecnie badany jest też potencjał terapii celowanej np. w postaci przeciwciał skierowanych w określone receptory – podkreśla Maria Sztachelska.

Wyniki badań mogą się także przysłużyć lepszej diagnostyce. – Skoro wykazaliśmy wysoką ekspresję receptora estrogenowego beta, to znając ten zmieniony profil receptorów, można by za pomocą badania tkanki endometrium pobranej w biopsji, określić, czy kobieta jest potencjalnie zagrożona adenomiozą. I to jeszcze przed wystąpieniem objawów – wskazuje badaczka.

– Do niedawna uważano, że jeśli kobieta ma problem z intensywnym krwawieniem miesiączkowym, płodnością lub bólami okołomenstruacyjnymi, to „taka jest jej uroda”. Na szczęście dziś świadomość i wykrywalność endometriozy lub adenomiozy wzrasta. A nie jest to problem marginalny, ponieważ te choroby mogą dotykać nawet co piątej kobiety – podsumowuje Maria Sztachelska.

Źródło informacji: Instytut Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN